Polski rynek muzyczny ciągle się rozwija i poszerza grono nie tylko odbiorców, ale także i wykonawców. Doskonałym przykładem może być formacja 1965 (Nineteen Sixty Five), o którym więcej w rozwinięciu.
Grupa powstała w 2013 roku w Warszawie z inicjatywy Michała Rogalskiego, wokalisty, gitarzysty i autora piosenek. Poprosił on swoich kolegów, do wzięcia udziału w nagraniu płyty z numerami napisanymi przez niego na przestrzeni kilku ostatnich lat. W projekcie zgodzili się wziąć udział: Mikołaj Piechocki na gitarze, Paweł Krulikowski na basie oraz Marcin Krulikowski na perkusji. Tak powstał zespół 1965. Nazwa nie jest przypadkowa - pochodzi od tytułu albumu The Afghan Whigs - jednej z ulubionych grup lidera kapeli. Po kilku miesiącach prób przyszedł czas na sesję nagraniową pod okiem Tomasza Korczaka w Red Yeti Studio. Dodatkowe partie instrumentów klawiszowych nagrał Filip Lato.
Po kolejnych kilku miesiącach zmagań studyjnych debiutancka płyta 1965, zatytułowana "High Time" była gotowa. Premiera krążka już tej jesieni, więc warto jej wypatrywać. W albumie nie ma nic przypadkowego - wszystko jest zaplanowane i świetnie ułożone, od pierwszego do ostatniego utworu. Uważam, że każdy wielbiciel rocka znajdzie coś dla swojego ucha. Formacja gra hard rock (chociaż odbiega od znanej nam definicji "hard"), trącający lekko o alternatywę. Usłyszałam to w ich singlu, promującym krążek - Too Young To Die. Nie ma tam prostego rytmu, nieprzemyślanych dźwięków. Wielkie uznanie za genialną gitarę prowadzącą, świetną perkusję i charyzmatycznego wokalistę. Zespół poprzez swoją twórczość przekazuje pokłady pozytywnej energii. Często zaskakują np. wprowadzeniem chórków, zamiast dobrze znanego w hard rocku - krzyku i wrzasku. Oprócz songów spod znaku power, mają w zanadrzu nostalgiczne ballady np. Speak to Me czy Sleep. Album wcale nie brzmi jakby był debiutem. Całość jest maksymalnie dopracowana, a odbiór - nie pozostaje nic, do czego można by się przyczepić. Walorem jest tu dojrzałość, którą sobie cenię.
Panowie oprócz płyty planują, także intensywne koncerty. Zachęcamy do nabycia nie tylko albumu, ale także i biletów na koncerty. Jeżeli chcecie śledzić ich na bieżąco - odsyłamy Was na Facebooka o tu.
Zapraszam na dwie nowe recenzje ("Anaconda" & All About That Bass") na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń